Według danych GUS na koniec stycznia 2023 r. liczba pracujących w gospodarce narodowej w Polsce nieznacznie przekroczyła 15 mln osób. Sekcja „handel i naprawa pojazdów” jest druga po przetwórstwie przemysłowym pod względem liczby pracujących – to 1 mln 191 tys. kobiet i 1 mln 41 tys. mężczyzn, czyli łącznie ponad 2,2 mln osób, wśród których znakomitą większość stanowią sprzedawcy sklepowi. Ta rzesza ludzi wykonuje pracę, od której zależy byt dosłownie każdego gospodarstwa domowego i którą każdy z nas – konsumentów – z bliska obserwuje na co dzień. Jak się okazuje, te obserwacje przekładają się na całkiem pozytywne opinie o zawodzie sprzedawcy sklepowego.
Miara prestiżu sprzedawców
Centrum Badania Opinii Społecznej co sześć lat bada prestiż społeczny wybranych zawodów. Badania prowadzone są od 1975 r., jednak zawód sprzedawcy sklepowego brany był pod uwagę dopiero w ostatnich trzech edycjach badania – w 2008, 2013 i 2019 r. Miara poważania tej profesji, wyrażona za pomocą znormalizowanych średnich ocen prestiżu zawodów w badaniach ogólnopolskich, wyniosła w kolejnych latach odpowiednio 63, 65 i 70. Dla porównania, najwyższe oceny w tym ujęciu uzyskali strażak (88), górnik (81) i pielęgniarka (81), natomiast najniższe – ksiądz (51), poseł na Sejm (49) i działacz partii politycznej (44).
CBOS nie badał przesłanek, jakimi kierowali się respondenci, oceniając prestiż poszczególnych zawodów. W omówieniu badań znaleźć możemy jedynie pewne ogólne spekulacje, które mogą jednak przybliżyć nas do odpowiedzi na pytanie, skąd bierze się uznanie dla pracy sprzedawców. – Zmiany w deklarowanym poważaniu zawodów wpisują się w kontynuację trendu doceniania zawodów powszechnie występujących, często opartych na pracy fizycznej, których uznanie niekoniecznie idzie w parze ze statusem społeczno-ekonomicznym. Jak się wydaje, prestiż poszczególnych zawodów w pewnej mierze kształtowany jest przez sytuację na rynku pracy – zauważalna jest tendencja do większego doceniania tzw. zawodów deficytowych – komentuje Małgorzata Omyła-Rudzka, CBOS.
W 2021 r. badania prestiżu zawodów podjęła według własnej metodologii firma badawcza SW Research. Wyniki w znacznym stopniu pokrywają się z rankingiem CBOS – na pierwszym miejscu znalazł się strażak z wynikiem 83,6 proc., na ostatnim działacz partii politycznej z wynikiem 15,4 proc. Zawód sprzedawcy w sklepie uzyskał wynik 53,7 proc., wyprzedzając zarówno właściciela małego sklepu (50,7 proc.), jak i przedsiębiorcę (46,7 proc.) oraz dyrektora dużej firmy (41,1 proc.). W kolejnym badaniu respondenci zmienili swoją ocenę, sprzedawcy uzyskali wynik 45 proc., a w tegorocznym było to 48,9 proc. Należy w tym miejscu zaznaczyć, że w przypadku wielu zawodów w badaniu SW Research co roku następują pewne fluktuacje, dlatego można zaryzykować tezę, że prestiż zawodu sprzedawcy sklepowego utrzymuje się na relatywnie zbliżonym poziomie.
Także ta firma nie badała powodów, dla których respondenci oceniają daną profesję jako bardziej lub mniej prestiżową, jednak Edward Korbel, ekspert ds. badań i komunikacji, SW Research, rzuca odrobinę światła na ten temat: – Uwagę zwracają dwa wątki: docenienie pracowników handlu po pandemii COVID-19 oraz powszechność tego zawodu. Dobrze pamiętamy, jak w 2020 r. siedzieliśmy odizolowani w domach. I w takich warunkach przekaz medialny o sprzedawcach był bardzo pozytywny. Zwracano w nim uwagę na ciężkie warunki pracy, niskie płace i wysokie ryzyko zakażenia koronawirusem z uwagi na dużą liczbę kontaktów z innymi ludźmi. Możliwe, że efekt utrzymuje się do dziś. Drugą kwestią jest to, że sprzedawców w sklepach jest znacznie więcej niż właścicieli firm czy dziennikarzy i każdy z nas, nie tylko robiąc zakupy, ma z pracownikami sklepów do czynienia. Ponadto jest to dość rozpowszechniony zawód, zatem wielu z nas ma choć jednego pracownika sklepu w rodzinie czy wśród znajomych. Jest to więc powszechne doświadczenie i szacunek może być też oparty na tych bliższych relacjach i osobistych odczuciach – komentuje ekspert.
Pozytywny efekt pandemii
Zatrzymajmy się na moment przy pytaniu, czy pandemia rzeczywiście zwiększyła prestiż zawodu sprzedawcy sklepowego. Twardych danych brakuje, trudno się jednak nie zgodzić ze spostrzeżeniem eksperta SW Research. Praca sama w sobie trudna i wymagająca znacznych kompetencji miękkich stała się w owym czasie jeszcze trudniejsza ze względu na konieczność zachowania rygorów sanitarnych, a także niebezpieczna. Społeczeństwo doceniło to, co podkreślają przedstawiciele branży detalicznej.
– Handel jest systemem infrastruktury krytycznej zaopatrującej obywateli w żywność. O strategicznej roli handlu i zatrudnionych w nim osób mieliśmy okazję przekonać się podczas pandemii. Pracownicy sklepów z niezwykłym zaangażowaniem działali na pierwszej linii walki z koronawirusem: byli odpowiedzialni za utrzymanie ciągłości dostaw żywności i artykułów pierwszej potrzeby oraz bezpieczeństwo zdrowotne klientów. Dzięki temu zyskali powszechne uznanie i zaufanie społeczne – przekonuje Renata Juszkiewicz, prezes POHiD.
Podobną opinię wyraża Hanna Bernatowicz, dyrektorka komunikacji, Auchan Polska: – W trudnym czasie pandemii pracownicy sklepów Auchan wykazali wyjątkowe zaangażowanie i mobilizację. To właśnie ekipy naszych sklepów, pozostając na pierwszej linii każdego dnia, zapewniały ciągłość zaopatrzenia i możliwość zrobienia zakupów w bezpiecznych warunkach. W czasie pandemii szacunek dla tego zawodu znacząco wzrósł, m.in. ze względu na zagrożenie zdrowotne związane z tą pracą – mówi.
– Im większa jest świadomość społeczna dotycząca tego, z czym wiąże się praca sprzedawcy, tym większy szacunek do tej grupy zawodowej. Pandemia również na to wpłynęła – sprzedawcy, obok medyków, byli na posterunku – choć nie odpowiadali za nasze zdrowie, dzięki nim mogliśmy robić niezbędne zakupy – potwierdza Patrycja Kamińska, PR manager, Netto Polska.
Prestiż prestiżem – życie życiem
Prestiż pracowników sklepów wśród konsumentów oczywiście cieszy, podobnie jak uznanie dla ich codziennego wysiłku, wyrażane przez naszych rozmówców z branży handlowej. Trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, że prestiż nie zawsze przekłada się na szacunek. Zapewne każdy, kto regularnie robi zakupy, był świadkiem sytuacji, gdy ekspedientka czy kasjerka spotykała się ze strony klientów z traktowaniem – nazwijmy to oględnie – niezbyt uprzejmym. Klienci potrafią robić pracownikom awantury z błahych powodów, oskarżając ich o niedogodności, których często nie są winni – jogurt ma krótki termin, brak drobnych do wydawania reszty, za grubo krojona wędlina, tylko dwie kasy otwarte… wymieniać można długo.
Na początku roku duńscy operatorzy detaliczni Salling Group (właściciel Netto) i HK Handel alarmowali, że nasila się częstotliwość ataków słownych na pracowników sklepów. Z danych tego drugiego wynika, że w zeszłym roku aż 80 proc. osób zatrudnionych w sklepach doświadczyło złego traktowania przez klientów. Może w Polsce warto byłoby przeprowadzić podobne badania? O tym, że problem istnieje i jest dostrzegany, dobitnie świadczą działania podejmowane przez sieć Biedronka, która w kampanii „Biedronka to My. Codziennie” postanowiła opowiedzieć o swoich pracownikach oraz docenić ich ciężką pracę.
– Chcieliśmy zwrócić uwagę na znaczenie prostych słów, o których często zapominamy: proszę, przepraszam, dziękuję. Nasze działania dotarły do kilkudziesięciu milionów odbiorców, jednakże w dalszym ciągu chcemy pracować nad docenianiem ciężkiej pracy sprzedawcy-kasjera i jej wpływu na codzienne życie. Cieszą nas wyniki badań wskazujące na wzrost prestiżu tego zawodu, jednak warto zastanowić się, dlaczego tylko połowa respondentów deklaruje szacunek do ludzi, którzy go wykonują – mówi Adriana Jeske, menedżerka ds. budowania wizerunku pracodawcy w sieci Biedronka.
Powyższy artykuł pochodzi z nr 6/2023 magazynu "Wiadomości Handlowe". Zostań naszym prenumeratorem.