– Strzałem w stopę było zwiększenie limitu ścigania kradzieży z 500 złotych do 800 złotych. To jeszcze mocniej rozochociło złodziejów. Ofiarą są głównie sklepy spożywcze – mówi Małgorzata Marczulewska, detektyw i prezeska Stowarzyszenia Stop Nieuczciwym Pracodawcom. To właśnie do niej trafiła dokumentacja zdarzenia z galerią "złodziei" umieszczoną przy wejściu do jednego ze sklepów sieci Biedronka.
"Tych klientów nie obsługujemy"
Wizerunki osób, którym nie zakryto twarzy (my publikujemy zdjęcia uniemożliwiające identyfikację) i odpowiedni podpis sugerują, że to osoby, które ukradły coś ze sklepu. "Takie działanie może wydawać się kontrowersyjne ze względu między innymi na domniemanie niewinności czy prawo do uszanowania wizerunku. Wydaje się jednak, że kierownictwo sklepu jest zdeterminowane" – informuje Stowarzyszenie Stop Nieuczciwym Pracodawcom.
Fotografie trafiły do detektyw Małgorzaty Marczulewskiej z pytaniem czy takie działanie jest dozwolone i co może grozić sieci, za takie upublicznienie wizerunku.
– Po pierwsze wydaje mi się, że jest to inicjatywa bardziej kierownictwa sklepu niż samej sieci, która ma swoją kulturę korporacyjną i pewnie nie pozwala sobie na takie wyskoki wizerunkowe. Z drugiej jednak strony być może ta sytuacja otworzy dyskusje na kilka ważnych tematów dotyczących handlu i kradzieży – mówi Małgorzata Marczulewska.
Plaga złodziei w sklepach
Dodaje, że złodzieje to plaga kurortów nadmorskich. – Kradną wszystko, co wpadnie im w ręce: od czekolad, kawy, przez maszynki do golenia, a nawet pasty do zębów. Gdy saldo w kasie się nie zgadza, to kierownictwo rozdziela stratę na pracowników. Wyobrażam sobie więc, że ta sytuacja może być pewnego rodzaju aktem desperacji – mówi.
Komentuje, że zachowanie zarządzających sklepem może jest bezprawne, ale można się zastanawiać nad jego uzasadnieniem.
Organizacja poprosiła o opinię prawną Marka Jarosiewicza, adwokata kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski. W jego opinii publikacja wizerunku osób oskarżonych o kradzież jest zawsze bardzo ryzykowna.
Frustracja uzasadniona, ale to nielegalne
– Jakkolwiek frustracja handlowców związana z powtarzającymi się kradzieżami jest zrozumiała, jednak tego rodzaju działania w mojej ocenie idą o kilka kroków za daleko. Po pierwsze, bez wątpienia upublicznianie wizerunku osób trzecich bez ich zgody, zwłaszcza w połączeniu z określeniami przypisującymi tym osobom popełnienie przestępstwa narusza przepisy dotyczące ochrony danych osobowych i dóbr osobistych. Wizerunek osób podejrzewanych o kradzież, w tym: odpowiednie zdjęcia czy nagrania z monitoringu, powinien być udostępniany organom ścigania, a nie osobom postronnym – mówi mecenas.
Przypomina, że jeśli te osoby nie zostały prawomocnie skazane za przypisywane im czyny, trzeba pamiętać o domniemaniu niewinności, które w świetle prawa nakazuje traktować jako niewinnego każdą osobę, która nie została uznana za winną przez sąd.
– Zasada ta tym bardziej wzmacnia skalę naruszenia, do jakiego doszło w sprawie. Wobec tego, osoby, których wizerunek utrwalono na zdjęciach mogłyby podnieść roszczenia z tytułu naruszenia ich dóbr osobistych i zażądać z tego tytułu przede wszystkim usunięcia w/w zdjęć, ale także – potencjalnie, zwłaszcza jeśli ich wina nie zostanie udowodniona – np. zadośćuczynienia – dodaje prawnik.
Poprosiliśmy operatora sieci Biedronka o komentarz w tej sprawie.
"Sklep w Pobierowie funkcjonuje w oparciu o umowę agencyjną, co oznacza, że jest prowadzony przez partnera zewnętrznego, który korzysta z oferty produktowej naszej sieci i sprzedaje te produkty w sklepie działającym pod znakiem towarowym Biedronka. Oczywiście opisana sytuacja nie powinna mieć miejsca, dlatego natychmiast po naszej interwencji zdjęcia zostały usunięte z witryny sklepu" – podało biuro prasowe firmy Jeronimo Martins Polska, operatora sieci Biedronka.